iba - forum dla wszystkich otaku.

manga, anime, japonia. ibaa.!

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2009-02-23 20:34:01

Sakura_Otori

Kolekcjoner postów

Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 2009-02-15
Posty: 142
Punktów :   
Mój wiek.: 16 lat ^^
Moje Hobby.: Japonia (i wzystko jasne xD)
ulubione tytuły M & A...: Beyblade!!! ^^
WWW

Historia Nowego Życia

To opowiadanie wysłałam na konkurs <jako jedyna ze szkoły> W całości pisane przeze mnie i poddane surowej ocenie facetce od polskiego, która nakazała mi parę poprawek i ... zgodziła się wysłać na konkurs! ^^ Jestem z siebie dumna całkowicie przez wielkie D! ^^ Pisane w tamtym roku, gdzieś w październiku albo na początku listopada ^^ P>S Od tego czasu jeżyk mi się polepszył więc nie mieć wątów do niektórych zdań xD

    W Bagdadzie był ranek. Wschodzące słońce wpadło przez brudne szyby pewnego sierocińca i oświetliło ponury pokój pełen starych rupieci, zepsutej broni i połamanych regałów. Przy ścianie w rogu leżał stary materac, spod którego wychodziły liczne sprężyny. Na tym właśnie materacu przykryty jakimiś szmatami spał skulony czarnowłosy chłopak.
    Rinoi Hikari odkąd ukończył sześć lat wychowywał się w irakijskim domu dziecka. Jego rodzice od zawsze byli tematem tabu. Jak się później dowiedział z kartoteki, jego matka pracowała dla tajnych służby wojennych przeciwko jego ojcu, który był generałem oficjalnych służb wojskowych. Miłość, jaka ich połączyła i owoc ich związku, były zakazane przez państwo, które nie miało dla nikogo litości. Kiedy Rinoi miał niecałe sześć lat został zmuszony do oglądania egzekucji swoich rodziców. Zabroniono mu spuścić wzroku, zamknąć oczu, ani tym bardziej się rozpłakać. Chłopak do dziś pamięta słowa matki przed śmiercią: „Żyj tak, abyś nie musiał żałować”.
    Zaraz po śmierci rodziców Rinoi trafił do domu dziecka, który był okupowany przez dwie walczące ze sobą strony. W młodym wieku musiał borykać się z problemami, którym nawet dorosły człowiek by nie podołał. Rinoi przeżył wiele złego m.in.; egzekucję rodziców, bicie, poniżanie, śmierć oraz liczne wojny w których był zmuszony brać udział. Najgorsza jednak była śmierć, którą widział. W ciągu lat wojny nauczył się nie dostrzegać jej tak bardzo jak kiedyś. Rozlew krwi był dla niego czymś normalnym. W dniu swoich dziesiątych urodzin zamordował pierwszego człowieka. Tego, co wtedy czuł, nie dawało się opisać słowami. Pewnym było jednak, że stracił pewną cząstkę siebie, swojej niewinności. Z biegiem czasu stał się maszyną, która była niezastąpiona w walce, pozbawionym uczuć i sumienia mordercą, który nie doznał w życiu prawdziwego szczęścia. Mijały lata, chłopak dorastał. Z niskiego, tęgiego chłopca, stał się wysokim umięśnionym mężczyzną  o bystrym spojrzeniu i wielkiej inteligencji. Mimo iż miał dopiero osiemnaście lat, został wezwany do prawdziwego wojska i przydzielony na stanowisko dowódcy. Trwała wojna i jego zdolności fizyczne i strategiczne bardzo przydawały się w walce. Ponadto był bardziej doświadczony w zabijaniu od swoich starszych kolegów.
    Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Jego puste dotąd życie nabrało nowego znaczenia. Po raz pierwszy uwierzył, że może stać się kimś innym. Kimś lepszym.
    Nie wiadomo skąd pojawił się w Bagdadzie pewien Japończyk. Hiroshi Aburame był zupełnym przeciwieństwem Rinoi'ego. Posiadał marzenia, umiał nimi kierować. Był optymistą. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Został przydzielony do brygady Rinoi'ego jako jeden ze strzelców. Sprawował się świetnie, dzięki czemu szybko zyskał sobie sympatię kolegów, a nawet dowódcy.
    Rinoi nigdy nie zapomni pewnej wiosennej nocy, kiedy, czekając na wroga, on i Hiro siedzieli samotnie w okopach.
- Czemu właściwie zabijasz? - zainteresował się Japończyk
Rinoi wzruszył ramionami. Co niby miał mu odpowiedzieć? Nie znał przyczyny, ani sensu swojego postępowania. Zabijał, bo musiał. Nie było wyboru. Przynajmniej on go nie miał.
- Pierwszego człowieka zabiłem mając czternaście lat – rzekł Hiro spoglądając na gwieździste niebo – Ból nie do opisania. Nie do końca wiedziałem, jak to się stało. Broniłem swojego przyjaciela... który później... - głos mu się załamał – I tak został zabity.
- Straciłeś na niego tylko czas – prychnął Rinoi
- Właśnie, że nie – roześmiał się chłopak – Jestem dumny z tego, że w ogóle próbowałem go uratować.  Wolałbym, żeby to on żył...
- Czemu?
- Jak to czemu? - spytał zdziwiony – Był moim przyjacielem, prawie rodziną... nie znam słów, którymi mógłbym opisać, ani to co się zdarzyło, ani to, co czułem po jego śmierci.
Rinoi spojrzał bystro na chłopaka. Jego słowa wydawały się mu wręcz nierealne. Życie za życie? Bezsens.
- Idiotyzm – rzekł ostatecznie
- Niby czemu? Nigdy nie znałeś kogoś, kogo chciałbyś chronić za wszelką cenę życia lub śmierci?
- Nie
- Wiesz... jesteś mądrą osobą, jednak chyba sam nie do końca wiesz na czym polega życie.
- Że co?! - zdenerwował się – Życie, o którym mówisz to jedno wielkie kłamstwo! Na świecie nie ma miłości, nie ma przyjaźni, nie ma dobrych ludzi! Jest tylko śmierć i ból! Nie ma bogów! Nie ma wiary! Nie ma nic!
- Mówisz, że nie ma dobrych ludzi... kłamstwem byłoby, gdybym się nie zgodził, jednak nie ma też ludzi naprawdę złych... nie znam osoby, która zabijałaby z czystej przyjemności, ot tak... po prostu.
- Ja znam.
- Myślisz o sobie? - spytał spoglądając na towarzysza. Roześmiał mu się w twarz – jeżeli ty jesteś zły, to ja jestem strzelającą do ludzi baletnicą.  Ty nie jesteś zły, tylko zagubiony. Ludzie mówią, że nie masz uczuć. Z czasem sam w to uwierzyłeś. Możliwe, że przez lata wojny nauczyłeś się ich nie okazywać, jednak nadal wiesz co to znaczy strach, ból i gniew.
    O tej rozmowy minęło kilka miesięcy. Słowa Hiro dały Rinoi'emu wiele do myślenia.  Posiadał uczucia, o jakie siebie nie podejrzewał. Bał sie czasu, był dumny z wygranej, czuł gniew kiedy przegrywał. Hiroshi miał całkowitą rację: przez lata wojny zapomniał, że może okazywać uczucia.
Nie wiadomo, jak i kiedy między Rinoi'm i Hiro nawiązała się nić porozumienia. Japończyk stał się prawą ręką dowódcy. Był jedynym człowiekiem, którego Rinoi obdarzył zaufaniem. Im dłużej przebywali razem, tym bardziej Rinoi zaczął zmieniać się na lepsze. W końcu nadszedł dzień, który stał się dla niego, jednocześnie przekleństwem i błogosławieństwem.
***
    Rinoi obudził się nagle przerażony i ciężko oddychając próbował wstać. Na próżno. Upadł z powrotem na sprężyny, które wbiły się w jego rany. Śnił mu się Hiroshi. Wołał go. „Co się w ogóle stało?” pomyślał rozglądając się po pokoju. Czemu był u siebie, a nie na polu bitwy? Właśnie! Walka! Co się stało z jego towarzyszami?!
    Powoli zaczęły do niego dochodzić obrazy ostatniej walki. Widział pełno krwi, słyszał przeraźliwe jęki swoich towarzyszy. Z trudem, resztkami sił udało mu się wstać i dojść do obdrapanych drzwi. Ktoś z tyłu chwycił go za ramię. Syknął z bólu i upadł z łoskotem na ziemię.
- Przepraszam – szepnął fałszywie pewien mężczyzna.
- Co się stało? - spytał Rinoi wyrywając się, kiedy tamten próbował mu pomóc.
- Twój batalion przegrał, Hiroshi Aburame nie żyje – uśmiechnął się kpiąco ów mężczyzna – Reszta także zginęła. Nikt oprócz ciebie nie przeżył. Ale taka jest wojna, nieprawdaż? Zawsze mi powtarzałeś, że nie ma się czym przejmować... jedni giną... przyjdą następni... - roześmiał się.
    Rinoi'ego zamurowało. Naprawdę, kiedyś tak twierdził? Czy to naprawdę on mu to mówił? „Stworzyłem potwora!” pomyślał i spojrzał na swojego ucznia ze strachem w oczach. Ten roześmiał się ponownie, po czym wyszedł z trzaskiem zamykając za sobą drzwi.
Rinoi z trudem doszedł do łóżka. Hiro... zginał? Jego jedyny przyjaciel nie żyje? Nie pamiętał dokładnie wydarzeń walki. Wiedział, że zawaliła się świątynia, a oni ... byli w środku. Przez jego głowę przebiegały setki myśli. Strata. Nigdy nie odczuwał jej tak bardzo, jak teraz. Jedyny człowiek, który próbował go zrozumieć... jedyny, któremu udało się zdobyć jego zaufanie... jedyny, który potrafił odpędzić od niego demony przeszłości. Zginał. I to przez niego. Kiedyś by się tym nie przejął, jednak teraz... Uśmiechnął się pod nosem.
„Co ze mną zrobiłeś?” - spytał sam siebie - „Przez ciebie stałem się sobą...”
Nie wiadomo, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że płacze. Zły. Śmierć. Strata bliskiej osoby. Czy to wszystko ma pójść na marne? Czy po tym wszystkim ma nadal być tym kim jest? „Żyj tak, abyś nie musiał żałować” - słowa matki powróciły teraz, niczym zeszłoroczny śnieg. Poczuł, że ją zawiódł. Poczuł, że zawiódł samego siebie. Nie chciał być tym kim jest. Jednak od czasu poznania Hiro... stał się kimś więcej. Nie był już mordercą.
- Dziękuję – szepnął w przestrzeń ocierając łzy – dziękuję, że dałeś mi szansę, że we mnie uwierzyłeś.
Mówiąc te słowa, widział przed sobą uśmiechniętą twarz przyjaciela. Wiedział, co ma teraz zrobić. Nikt mu nie przeszkodzi. Musiał tylko poczekać na odpowiedni moment, żeby wyrwać się z tego piekła. Gdzieś tam daleko istniał inny świat... może nie idealny, ale na pewno lepszy od tego, w którym się teraz znajdował.
***
    Niecały tydzień po pogrzebaniu Hiro, Rinoi zdecydował, że opuszcza Irak. Nie miał zamiaru nigdy więcej wracać w rodzinne strony. Skończył pewien rozdział swojego życia. Był wolnym człowiekiem. Przeszłość przestała się liczyć, a on nie był już jej niewolnikiem. Zaczął nowe życie w Japonii. Wiedział,że sobie poradzi. Nie był sam. Hiroshi był z nim zawsze. W jego sercu, umyśle, we wspomnieniach. Towarzyszył mu do końca jego dni. A on był mu wdzięczny.

P>S Rinoi Hikari jest osobą, która przeważnie pojawia się we wszystkich moich opowiadaniach xD Postać całkowicie wymyślona przeze mnie (podobnie jak Sakura Otori a to dłuższa historia xD) i jego prawa są zastrzeżone xD


"(...)Udawanie kogoś innego może uratować mnie przed samym sobą (...)" - Linkin Park "Leave Out All The Rest" - przetłumaczony fragment z tekstowo.pl xD

Offline

 

#2 2009-02-23 20:44:07

Herbatka

Kolekcjoner postów

Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 341
Punktów :   
Mój wiek.: 15- to jakieś nieporozumienie.
Moje Hobby.: Zwierzoki,Japan,to co złe ^^
ulubione tytuły M & A...: duużo tego :D

Re: Historia Nowego Życia

ah..właśnie przeczytałam! no nie dziwie się, że praca została wysłana na konkurs, bo jest naprawdę dobra...W połowie czytania miałam złudną nadzieję, że Rino i Hikari zostaną kochankami..haha ale to przez to, że za dużo yaoi widziałam i czytałam.Naprawdę dobry tekst...


dziwne obyczaje.

Offline

 

#3 2009-02-23 21:37:32

Kawcia

Destrukcja.

4468512
Zarejestrowany: 2009-02-14
Posty: 211
Punktów :   
Mój wiek.: Milion pięcset sto dziewiętset
Moje Hobby.: Rysunek/japonia/paranormalne.
ulubione tytuły M & A...: Ga rei-zero, Balsamista.

Re: Historia Nowego Życia

Qrcze. jak czytałam początek, odnosiłam wrażenie ponownego obcowania z moją starą znajomą. Bo początek napisałaś strasznie podobnym językiem do niej. Taki sam refleksyjny stan, dokładnie... tyy. a może ty nią jesteś xD
Ok.
Opowiadanie naprawdę piękne, poruszyło we mnie głębsze uczucia, których raczej na co dzień nie wyjawiam. Smutne, brutalne, prawdziwe - jak samo życie. Plus pięknie wprowadziłaś klimat. Wiesz, trochę mi się to kojarzy z kilkoma anime, na przykład
Monster (Johan)
oraz Elfen Lied (Lucy)
Nie dziwię się, że jestreś "dumna przez wielkie D", gdyż naprawdę masz z czego !


http://img34.imageshack.us/img34/9240/wreszcieeeeeeejk9.gif

Offline

 

#4 2009-02-27 16:04:51

Sakura_Otori

Kolekcjoner postów

Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 2009-02-15
Posty: 142
Punktów :   
Mój wiek.: 16 lat ^^
Moje Hobby.: Japonia (i wzystko jasne xD)
ulubione tytuły M & A...: Beyblade!!! ^^
WWW

Re: Historia Nowego Życia

Herbatka napisał:

(...)W połowie czytania miałam złudną nadzieję, że Rino i Hikari zostaną kochankami..haha ale to przez to, że za dużo yaoi widziałam i czytałam.Naprawdę dobry tekst...

Rinoi to imie, a Hikari to nazwisko Rinoi'ego ^^ Ale każdy może się pomylić ^^ Teraz jednak jak czytam to faktycznie jakby Rinoi i Hiro zostali kochankami ^^ Ale nie... Rinoi zdecydowanie jest hetero ^^


"(...)Udawanie kogoś innego może uratować mnie przed samym sobą (...)" - Linkin Park "Leave Out All The Rest" - przetłumaczony fragment z tekstowo.pl xD

Offline

 

#5 2009-02-27 16:33:09

Herbatka

Kolekcjoner postów

Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 341
Punktów :   
Mój wiek.: 15- to jakieś nieporozumienie.
Moje Hobby.: Zwierzoki,Japan,to co złe ^^
ulubione tytuły M & A...: duużo tego :D

Re: Historia Nowego Życia

haha imie i nazwisko powiadasz? no cóż...ważne, że wiecie o co mi chodziło


dziwne obyczaje.

Offline

 

#6 2009-02-28 21:36:06

machan

Kolekcjoner postów

9453420
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 384
Punktów :   
Mój wiek.: 15 ^^
Moje Hobby.: wszystko z Japonią ^^
ulubione tytuły M & A...: Naruto, Elfen Lided ...
WWW

Re: Historia Nowego Życia

kocham to twoje opowiadanie ^o^
chciałabym kiedyś umieć tak pisać xd
muaha tez myślałąm, ze będą razem xd

to jest tak ładnie napisane, że az mnie tak porusza jak czytam


http://img4.imageshack.us/img4/74/44logo0815kwiecie2007ro.jpg
"I open out my wings of glass
Up and towards the wind melted future
So just please don’t go
Please don’t go
Be close to you"
Glass Skin

Offline

 

#7 2009-03-03 12:24:56

Sakura_Otori

Kolekcjoner postów

Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 2009-02-15
Posty: 142
Punktów :   
Mój wiek.: 16 lat ^^
Moje Hobby.: Japonia (i wzystko jasne xD)
ulubione tytuły M & A...: Beyblade!!! ^^
WWW

Re: Historia Nowego Życia

Dzięki wszystkim ^^ Ostatnio mnie natchnęło do opisania dalszej części przygód ^^ Jeee... w reszcie mam donbry material na książkę, bo inne moje dziwne pomysły odpadają O_o Mogę wam zdradzić tyle, że w Japonii Rinoi nie ucieknie od przesżłości. Zostanie przydzielony do wojska na stanowisko (i tutaj te wszystkie poziomy ich muszę opanować kto jest wyższy a kto nizszy ^^) kogoś tam... Nadal będzie zabijać, ale w dobrym celu, ponadto okaże się, że chłopak który powiedział mu, że Hiro nie żyje jest jego bratem xD A no i romansik musi być, a więc... Rinoi spotka w Japonii siostrę Hiroshi'ego, która na imię będzie miała Naomi xD I parę innych rzeczy ^^ Ale większość będzie o zemście, wojsku i rygorze... no i romans też nie będzie mały ^^ Warto dodać, że wszystko zacznei się rok po wydarzeniach z tego opowiadania... Rinoi będzie miał już 19 lat... chyba że postarzę go do 20 ^^


"(...)Udawanie kogoś innego może uratować mnie przed samym sobą (...)" - Linkin Park "Leave Out All The Rest" - przetłumaczony fragment z tekstowo.pl xD

Offline

 

#8 2009-03-03 21:29:05

Herbatka

Kolekcjoner postów

Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 341
Punktów :   
Mój wiek.: 15- to jakieś nieporozumienie.
Moje Hobby.: Zwierzoki,Japan,to co złe ^^
ulubione tytuły M & A...: duużo tego :D

Re: Historia Nowego Życia

juhu...nie zostaw go przy 19..to takie znaczące- rok po zawsze bliżej brzmi niż 2 lata


dziwne obyczaje.

Offline

 

#9 2009-03-05 21:22:21

machan

Kolekcjoner postów

9453420
Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 384
Punktów :   
Mój wiek.: 15 ^^
Moje Hobby.: wszystko z Japonią ^^
ulubione tytuły M & A...: Naruto, Elfen Lided ...
WWW

Re: Historia Nowego Życia

a napiszesz nam tu kolejny rozdział ?? *o*


http://img4.imageshack.us/img4/74/44logo0815kwiecie2007ro.jpg
"I open out my wings of glass
Up and towards the wind melted future
So just please don’t go
Please don’t go
Be close to you"
Glass Skin

Offline

 

#10 2009-03-07 14:00:54

Kawcia

Destrukcja.

4468512
Zarejestrowany: 2009-02-14
Posty: 211
Punktów :   
Mój wiek.: Milion pięcset sto dziewiętset
Moje Hobby.: Rysunek/japonia/paranormalne.
ulubione tytuły M & A...: Ga rei-zero, Balsamista.

Re: Historia Nowego Życia

Kolejny rozdział ? Dla mnie brzmi jak marzenie. napiszesz, Sakuro ? <3


http://img34.imageshack.us/img34/9240/wreszcieeeeeeejk9.gif

Offline

 

#11 2009-03-11 15:59:22

reichan

Kolekcjoner postów

1250130
Zarejestrowany: 2009-03-05
Posty: 131
Punktów :   
Mój wiek.: 13
Moje Hobby.: Dżapaniaa ^-^

Re: Historia Nowego Życia

Właśnie napisz!! *o*
Wczytałam się w to jak w jakieś bez kitu yaoi xDD
To jest wspaniałe!
Normalnie to jest takie cudowne, że tego się nie da opisać *-*
Zakochałam się w tym opowiadaniu !
To jest takie różne, wszystkie uczucia śa tu chyba normalnie opisane!
Takie piękne to opowiadanie!
No normalnie nie moge!
Ja właśnie też chciałabym tak pisać ..
Ale m to chyba niegdy nie wyjdzie
Nie jestem w tych sprawach dobra, ale to jest świetne i jeszcze raz świetne ;p

Offline

 

#12 2009-03-11 18:48:04

Herbatka

Kolekcjoner postów

Zarejestrowany: 2009-02-20
Posty: 341
Punktów :   
Mój wiek.: 15- to jakieś nieporozumienie.
Moje Hobby.: Zwierzoki,Japan,to co złe ^^
ulubione tytuły M & A...: duużo tego :D

Re: Historia Nowego Życia

reichan, a gdzie zgubiłaś optymizm? chcieć to móc! spróbuj, może akurat coś ci z tego wyjdzie ? pisanie, aż tak trudne nie jest...i nigdy nie mów nigdy...


dziwne obyczaje.

Offline

 

#13 2009-03-11 19:20:49

reichan

Kolekcjoner postów

1250130
Zarejestrowany: 2009-03-05
Posty: 131
Punktów :   
Mój wiek.: 13
Moje Hobby.: Dżapaniaa ^-^

Re: Historia Nowego Życia

Haha
Wole raczej nie próbować ;p
Szczerze to to naprawdę beznadziejnie mi wychodzi ^^"

Offline

 

#14 2009-03-26 21:04:28

Sakura_Otori

Kolekcjoner postów

Skąd: Słupsk
Zarejestrowany: 2009-02-15
Posty: 142
Punktów :   
Mój wiek.: 16 lat ^^
Moje Hobby.: Japonia (i wzystko jasne xD)
ulubione tytuły M & A...: Beyblade!!! ^^
WWW

Re: Historia Nowego Życia

Ok xD Ja tylko na chwilkę Jestem w trakcie pisania pierwszego rozdziału <na razie początek, ale lepsze to niż nic xD> i od nowa napisałam Historie Nowego Życia, ponieważ nie wszystko sie zgadzało... daję ją wam teraz na pożarcie i pragnę szczrej oceny, co ewentualnie poprawić ^^


Prolog

    W Bagdadzie był ranek. Wschodzące słońce wpadło przez brudne szyby pewnego sierocińca i oświetliło ponury pokój pełen starych rupieci, zepsutej broni i połamanych regałów. Przy ścianie w rogu pomieszczenia leżał stary poniszczony materac spod którego wychodziły liczne sprężyny. Na tym właśnie materacu przykryty jakimiś brudnymi szmatami spał skulony czarnowłosy chłopak.
    Rinoi Taro Hikari odkąd ukończył sześć lat wychowywał się w irakijskim domu dziecka. Jego rodzice byli  tematem tabu, zakazanym zarówno przez opiekunów sierocińca jak również przez państwo. Jak później się dowiedział ze starych dokumentów , jego matka pracowała jako mechanik dla tajnych służb wojennych przeciwko jego ojcu, który był generałem oficjalnych służby wojskowych. Miłość jaka ich wówczas połączyła i owoc tego związku były zakazane przez państwo, które nie miało dla nikogo litości.
    Kiedy Rinoi miał niecałe sześć lat został zmuszony do oglądania egzekucji swoich rodziców. Zabroniono mu było spuścić wzroku, zamknąć oczu ani tym bardziej uciec czy się rozpłakać. Chłopak do dziś dnia pamięta słowa matki wypowiedziane przed śmiercią: „Żyj tak abyś nigdy nie musiał żałować tego co zrobiłeś.”
    Zaraz po śmierci rodziców Rinoi trafił do domu dziecka, który leżał w samym środku walki pomiędzy dwoma zwaśnionymi stronami. W młodym wieku musiał borykać się z problemami, którym nawet dorosły człowiek by sam nie podołał. Chłopak przeżył wiele złego. Egzekucja rodziców, bicie, poniżanie i śmierć były tylko domieszką tego z czym zmierzył się w starszym okresie swojego życia. Bez wątpienia najgorsza dla jego oczu była śmierć, która otaczała go na każdym kroku. W ciągu lat wojny zdążył się przyzwyczaić do widoku rozkładających się ciał porozrzucanych na drogach. Rozlew krwi był dla niego czymś zupełnie normalnym, jedynym wyjściem aby przeżyć w świecie ogarniętym wojną. W domu dziecka przeszedł dobrą szkołę życia. Każda chwila, każde uczucie, którego wtedy doświadczył było dla niego lekcją, której nigdy w życiu się nie zapomina. Mimo, iż się tego bardzo pragnie nie można od tego ot tak uciec.
    W dniu swoich dziesiętnych urodzin zamordował pierwszego człowieka. Tego, co wtedy czuł, nie dawało się opisać słowami. Pewnym było jednak, że stracił pewną cząstkę siebie. Cząstkę, która pozwalała mu na zachowanie swojej dziecinnej niewinności. Stał się mężczyzną, jednak cena jaką musiał zapłacić w tak młodym wieku była z pewnością za wysoka.
Z biegiem czasu stał się maszyną, która była niezastąpiona w walce, pozbawionym uczuć i sumienia mordercą, który nie doznał w życiu prawdziwego szczęścia ze strony drugiego człowieka.
    Mijały lata, chłopak dorastał. Z niskiego mizernego i drobnego chłopca stał się wysportowanym mężczyzną o bystrym spojrzeniu czarnych oczu i wielkiej inteligencji w nich skrywanej. Mimo, iż miał dopiero osiemnaście lat, został wezwany do wojska a chwilę potem przydzielony na stanowisko dowódcy. Trwała wojna, a jego zdolności fizyczne i strategiczne były niezastąpione w walce. Ponadto był bardziej doświadczony w zabijaniu od swoich starszych kolegów „po fachu”.
    Pewnego dnia wszystko się zmieniło. Jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki jego puste dotąd życie nabrało nowego znaczenia. Po raz pierwszy uwierzył, że może stać się kimś innym niż jest teraz. Kimś lepszym... po prostu kimś.
    Nie wiadomo skąd, w Bagdadzie pojawił się pewien Japończyk. Hiroshi Otori był zupełnym przeciwieństwem Rinoi'ego. Posiadał marzenia, umiał nimi kierować. Był optymistką, który w każdym człowieku potrafił dostrzec dobro. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych, istniały tylko te rzeczy trudne do zrealizowania. Został przydzielony pod dowództwo Rinoi'ego jako jeden ze strzelców. Sprawował się świetnie, dzięki czemu szybko zyskał sobie sympatię kolegów, a nawet samego dowódcy. Rinoi nigdy nie zapomni pewnej ciepłej wiosennej nocy kiedy czekając na wroga, on i Hiro siedzieli samotnie w okopach.
- Czemu właściwie zabijasz? - zainteresował się Japończyk.
Rinoi wzruszył ramionami. Co niby miał mu odpowiedzieć? Nie znał przyczyny, ani sensu swojego postępowania. Zabijał, bo musiał. Nie było innego wyboru. Przynajmniej on go już nie miał.
- Pierwszego człowieka zabiłem mając czternaście lat. - rzekł Hiro spoglądając na usłane gwiazdami niebo. - Ból nie do opisania. Nie do końca wiedziałem jak to się stało... Broniłem przyjaciela, który później... - głos mu się lekko załamał. - I tak nie przeżył.
- Straciłeś na niego tylko czas... - prychnął Rinoi. - Czytałem twoje akta. Byłeś wówczas jednym z tych młodszych japońskich żołnierzy, a wasza misja polegała na wykradnięciu jednego listu. Przegraliście. Gdybyś nie marnował czasu na swojego kompana na pewno wszystko potoczyłoby się inaczej.
- Bredzisz. - roześmiał się zachowując całkowity spokój. - Był moim przyjacielem, jak miałem go zostawić na pastwę wrogów? Nie znam słów, którymi mógłbym teraz opisać ani to co się zdarzyło, ani to co czułem po jego śmierci.
Rinoi spojrzał bystro na skupioną w świetle księżyca twarz swojego podwładnego. Hiro był o rok od niego starszy, jednak często zachowywał się jak dziecko. A może to on sam był za bardzo poważny jak na swój wiek? Tak czy inaczej to o czym mówił Hiroshi wydawało się być dla Rinoi'ego wręcz nierealne, śmieszne na tyle, że można by było jego słowa obrócić w głupi żart.
- Idiotyzm. - rzekł ostatecznie chcąc zakończyć już tą męczącą dla niego rozmowę.
- Czemu? - Hiroshi nie dawał za wygraną i spojrzał szczerze w oczy swojego dowódcy. - Nie znałeś nigdy kogoś kogo chciałbyś chronić za wszelką cenę życia lub śmierci?
- Nie.
- Wiesz... - westchnął. - Jesteś mądrym człowiekiem jak na swój wiek, jednak chyba nie do końca wiesz na czym polega życie.
- Życie? - zdenerwował się. - Zycie, o którym mówisz to jedna wielka bzdura! Żyję na tym świecie już kilkanaście lat i póki co nie doświadczyłem ani miłości, ani przyjaźni! Nie widziałem dobrych ludzi... tutaj każdy jest taki sam! Nie rozumiem ludzi, którzy potrafią w coś wierzyć, ponieważ w co tu wierzyć?! W to, że jak wszyscy się pozabijają to w końcu będzie tak jak należy?! Nie będzie tak! Tacy są. ludzie! Dla nich życie jest niczym!
- Mówisz, że nie widziałeś dobrych ludzi... - zaczął jak zawsze spokojny Hiro. - Kłamstwem byłoby gdybym się z tobą nie zgodził, jednak... Nie ma też ludzi naprawdę złych. Nie znam osoby, która zabijałaby z czystej przyjemności, bez żadnego, nawet błahego powodu...
- A więc według Ciebie jakim ja jestem człowiekiem?
- Nie jesteś zły, jeżeli o to Ci chodzi. Jesteś raczej zagubiony. Słyszałem jak wszyscy szepczą po kątach, że nie masz żadnych uczuć. Z czasem sam w to uwierzyłeś. Możliwe, ze przez lata wojny nauczyłeś się nie okazywać tego co Cię boli... Skrywałeś prawdziwą twarz pod maską człowieka nieosiągalnego. Jednak nadal wiesz co znaczy strach, ból i gniew. Tych trzech uczuć nie można zapomnieć. Nie umiemy ich kontrolować, choćbyśmy bardzo tego chcieli...

    O tej rozmowy minęło kilka miesięcy. Słowa Hiroshi'ego dały Rinoi'emu wiele do myślenia. Chłopak posiadał uczucia o jakie siebie nigdy nawet nie podejrzewał. Hiro pomógł mu uświadomić to co czuł i czego nie potrafi opisać własnymi słowami. Bał się. Czas był dla niego śmiercią... cienką ścianą oddzielającą świat żywych od świata umarłych. Przerażała go myśl nie tyle o śmierci, której wręcz pragnął ile o tym co go może spotkać po drugiej stronie. Mimo, iż nie uznawał żadnej z wiar to w pewnej mierze wierzył w piekło. Właściwie to wierzył tylko w piekło. Hiroshi miał całkowitą rację – przez lata wojny zapomniał, że może okazywać uczucia, jednak nie oznaczało to tego, że się ich całkowicie pozbył.
    Nie wiadomo jak i kiedy między Rinoi'm a Hiro nawiązała się nić porozumienia. Japończyk stał się prawą ręką dowódcy, co nie wszystkim się podobało. Był jedynym człowiekiem, którego dowódca obdarzył zaufaniem. Im dłużej przebywali razem, tym bardziej Rinoi zmieniał się na lepsze. Pogodził się ze swoją przeszłością, jednak nadal nie potrafił uciec od koszmaru, jaki cały czas go otaczał. W końcu nadszedł dzień, który stał się dla Rinoi'ego jednocześnie przekleństwem i błogosławieństwem. Był to dzień, który miał przesądzić o wszystkim co do tej pory go spotkało...

***

    Rinoi obudził się nagle przerażony i ciężko oddychając próbował się podnieść do pozycji siedzącej. Na próżno. Upadł z powrotem na sprężyny, które bezlitośnie z wielką siłą wbiły się w jego pokaleczone ciało i porozrywane mięśnie. W bólu mocno zacisnął zęby i przymknął powieki. Śnił mu się Hiroshi. Wołał go.
„Co się w ogóle stało?” pomyślał rozglądając się dookoła. Czemu był u siebie, a nie na polu bitwy? Właśnie! Walka! Co się stało z jego towarzyszami?!
    Powoli zaczęły dochodzić do niego obrazy ostatniej walki. Widział pełno krwi, słyszał przeraźliwe krzyki jeńców i jęki swoich towarzyszy. Z trudem, dosłownie resztkami sił udało mu się wstać i kulejąc dojść do obdrapanych i śmierdzących stęchlizną drzwi sierocińca. Czyjaś ręka z tyłu chwyciła go za ramię. Chwyt był na tyle mocny, że syknął z bólu i upadł bezwładnie na pokrytą deskami podłogę.
- Przepraszam. - szepnął Hadoku.
Rinoi wyraźnie słyszała fałsz w jego głosie. Oblała go fala gniewu...
    Hadoku Monni wychowywał się wraz z nim w tym właśnie domu dziecka. Chłopak młodszy od niego zaledwie o rok, odznaczał się niezwykłymi umiejętnościami ofensywnymi. Był doskonałym dowódcą jednej z najlepszych dywizji i jednym z nielicznych żołnierzy, którzy mieli prawo podważać słowa kapitana. Hadoku był również stałym rywalem Rinoi'ego jeszcze za czasów dzieciństwa i jednocześnie jego uczniem.
- Co się stało? - spytał Rinoi, wyrywając się kiedy tamten próbował mu pomóc.
- Jak zwykle uparty i na rzeczy. - uśmiechnął się Hadoku. - Widać te dwie cechy jeszcze nie uległy zmianie w twoim charakterze mistrzu...
- O czym ty bredzisz, Monni? Nie mam czasu na dyskusję o moim charakterze...
- Spokojnie. - roześmiał się. Gołym okiem było widać jak upaja się chwilą górowania nad swoim mistrzem. - Twoja dywizja przegrała. Hiroshi Otori nie żyje. Reszta także zginęła. Nikt oprócz Ciebie nie przeżył... ale taka jest wojna, nieprawdaż? - spytał chłodno, a Rinoi dostrzegł w jego oczach kpinę pomieszaną z drwiną.
    Hadoku nim pomiatał. Było to widoczne gołym okiem, a nawet sam Monni zanadto się z tym nie krył. Nienawidził go. Dlaczego? Rinoi znowu nie rozumiał pewnych rzeczy. Nienawidził uczucia bezsilności i niewiedzy. Mimo, iż wiedział, że nikt do końca nie zrozumie drugiego człowieka to był na siebie wściekły, że nie potrafił dostrzec zmiany relacji ucznia wobec mistrza.
Hadoku drwił z Rinoi'ego, jednak w pewnym sensie odczuwał przed nim respekt i szacunek. Sam do końca nie wiedział dlaczego. Chłopak widział jak jego mistrz zaczął się zmieniać. Z silnego, nieustraszonego i patrzącego pogardliwie na świat i ludzi człowieka stał się pełnym problemów innych ludzi, tchórzem, który zamiast walczyć wolał obmyślać plany i realizować je z daleka. W pewnym sensie Hadoku nie mylił się co do swojego mistrza. Rinoi się zmienił, jednak nie był całkowicie taki jakim go teraz spostrzegał jego uczeń.
- Możesz odejść. - szepnął wykończony Rinoi. = Zostaw mnie samego.
- Jak sobie życzysz, mistrzu. - rzekł z pogardą i wyszedł zamykając za sobą drzwi.

    Rinoi odetchnąwszy głęboko położył się na podłodze głośno przy tym oddychając. Czuł wewnętrzny ogień, który po chwili zagłuszyły myśli. A więc... Hiro zginął? Jego jedyny przyjaciel, nie żyje? Nie pamiętał dokładnie wydarzeń walki. Wiedział, że zawalił się budynek, a oni... byli w środku. Więc dlaczego on przeżył jako jedyny? Czemu nie zginął wraz ze wszystkimi?
Przez głowę przebiegały mu setki myśli. Strata. Nigdy nie odczuwał jej tak bardzo, jak teraz. Jedyny człowiek, któremu udało się zdobyć jego zaufanie. Jedyny, który potrafił odgonić od niego demony przeszłości. Zginął.  I to przez niego. Kiedyś nie przejmował się takimi sprawami, jednak teraz...
Uśmiechnął się pod nosem.
„Co ze mną zrobiłeś?” - spytał sam siebie. - „Przez Ciebie stałem się sobą.”
    Nie wiadomo kiedy, zdał sobie sprawę z tego, że płacze. Łzy. Były mu takie obce niczym nieznany dotąd kontynent świata. Śmierć. Strata bliskiej osoby. Czy to wszystko ma pójść na marne? Czy po tym wszystkim ma nadal być tym kim jest teraz?
„Żyj tak abyś nigdy nie musiał żałować tego co zrobiłeś.” - Słowa matki powróciły teraz niczym zeszłoroczny śnieg. Poczuł, że w głębi duszy ją zawiódł. Poczuł, że zawiódł samego siebie. Nie chciał być tym kim jest. Jednak od czasu poznania Hiroshi'ego stał się kimś więcej niż tylko mordercą.
- Dziękuję. - szepnął w przestrzeń ocierając łzy wierzchem rękawa rozerwanej koszuli. - Dziękuję, za to, że dałeś mi szansę i uwierzyłeś we mnie.

    Mówiąc te słowa, widział przed sobą uśmiechnięta twarz przyjaciela. Wiedział co ma teraz zrobić i nikt nie miał prawa mu w tym przeszkodzić. Musiał tylko poczekać na odpowiedni moment, żeby raz na zawsze wyrwać się z tego piekła. Gdzieś tam daleko staniał inny świat... Może nie idealny, ale na pewno lepszy od tego, w którym się teraz znajdował.

***

    Niecały tydzień po pogrzebaniu zmasakrowanego ciała Hiroshi'ego i reszty swoich towarzyszy, Rinoi zdecydował, że opuszcza Irak. Nie miał zamiaru już nigdy więcej wracać do rodzinnego kraju i od nowa zmagać się z demonami przeszłości. Skończył pewien rozdział swojego życia. Był juz wolnym człowiekiem, a przeszłość przestała się liczyć. Zaczął nowe życie gdzieś w Japonii. Wiedział, że sobie poradzi. Wiedział, że nie jest sam. Hiroshi był z nim zawsze... w jego sercu... w umyśle... we wspomnieniach...
    Człowiek, któremu zaufał... Człowiek, który pozwolił mu się zmienić i pokazał to co jest w życiu naprawdę ważne... Człowiek, który stał się jego przyjacielem... Odszedł w pewnym sensie wyświadczając mu swoim zniknięciem przysługę. Gdyby nie zginął... Rinoi nigdy nie odważyłby się przeciwstawić...  Teraz był mu wdzięczny.


"(...)Udawanie kogoś innego może uratować mnie przed samym sobą (...)" - Linkin Park "Leave Out All The Rest" - przetłumaczony fragment z tekstowo.pl xD

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.sbs.pun.pl www.24hcommando.pun.pl www.dbzpbf.pun.pl www.drakenmag.pun.pl www.aber.pun.pl